Podbiegliśmy do niej szybko. Była nieprzytomna, w nogę wbitą miała
strzałę, a jej puls był ledwo wyczuwalny. Jason wziął Ann na ręce i wybiegliśmy
z budynku. Skierowaliśmy się do reszty naszych przyjaciół, którzy na szczęście
stali już o własnych siłach.
-Co
się stało?- zapytał wystraszony Philip. Ułożyliśmy Annabeth wygodnie na trawie,
a Sam zajęła się nią. Wspominałam, że była kiedyś sanitariuszką? W każdym razie
wyjęła strzałę i krzątała się wokół niej.
-Walczyliśmy z hydrą, a Annabeth tak jakby trochę ucierpiała-
odpowiedział mu Jason.
-Potrzebny mi bandaż- oznajmiła Samantha.
-Jason odnalazł swoich dawnych przyjaciół. Może oni będą mieli
opatrunki- podpowiedziałam. Jednak, żeby pomóc przyjaciółce urwałam kawałek
nogawki moich spodni, aby Sam miała czym zatamować krwotok. Jase wziął Annabeth
na ręce i pognał do Georga i El.
-Harry, miej miecz na wierzchu jakby co. Sam, trzymaj.- Rzuciłam jej łuk
i strzały, których używała Annabeth.
Szliśmy spokojnie przez Dreamerię w stronę mieszkania Jase’a, kiedy ktoś
stanął mi na drodze. Był to cyklop, więc początkowo pomyślałam, że może to być
ktoś od Elizabeth. Jednak facet miał surowy wyraz twarzy i bliznę na policzku.
-Przepraszam- powiedziałam i próbowałam go bezskutecznie wyminąć. Dryblas
taranował nam drogę i za nic nie chciał się przesunąć. Patrzył na nas swoim
jedynym okiem.
-O co
chodzi?- spytałam lekko spanikowana.
-Kim
jesteście?- odpowiedział pytaniem na pytanie cyklop.
-Zombie. Czy to jakiś problem?- ponownie zadałam pytanie.
-Tutaj mają prawo być tylko najgroźniejsze kreatury. Wypad- rzekł nasz
nowy kolega i wskazał na wyjście z Dreamerii.
-Nie
tak szybko, koleżko- powiedziałam wkurzona.- Z tego co mi wiadomo Dreameria o
wolny kraj. Nie wyniesiemy się stąd dopóki nie pokażesz nam konstytucji,
regulaminu lub czegoś podobnego. Nie ma bata.- Zbiłam go z tropu. Zrobił tępą
minę, tak jak się spodziewałam, i przepuścił nas.
Reszta drogi minęła nam bezproblemowo. No, może nie licząc tego, że
Philip cały czas dygotał.
Poprowadziłam
moich przyjaciół do mieszkania. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Georga, Elizę i
Jasona stojących przy sofie, na której leżała spocona Annabeth. Kiedy weszliśmy
zwróciła na nas swoje słabe spojrzenie. Przebiegła wzrokiem po nas wszystkich,
a najdłużej zatrzymała się na Philipie. Ten natomiast płakał już na całego.
Przyznaję, było mi przykro, ale nie do tego stopnia. Spojrzałam na resztę
najbliższych przyjaciół Ann. Nikt nie okazał takiej skruchy. Cyklopica, troll i wampir odwrócili się do
nas. Gdy ujrzeli Phila odsunęli się od Ann. Philip natychmiast znalazł się przy
niej i trzymał ją za rękę.
-Zostawmy ich samych- powiedział Jason. Zgodziliśmy się z nim i
ruszyliśmy do sąsiedniego pokoju.
________________________
Jestem beznadziejna. Nie umiem nic zrobić porządnie :/ Chyba przestanę podawać Wam dokładną datę dodania nowego rozdziału. A tak przy okazji, to już dziesiąty rozdział <3 ^.^ Dzięki za wszystkie wejścia i komentarze, jesteście kochani ;***
PS Jak się podoba nowy wygląd?
I love you all!
Agata ;*